Archive for the ‘Projekt Miejski’ Tag

BRAND NEW BLOG!

Zapraszamy na aktualną stronę bloga Projektu Miejskiego!

by Twożywo

Z dyrektorem Dziedzicem o forum, czyli o planach zagospodarowania placu przed MNK ciąg dalszy.

Rozpoczęcie publicznej debaty na temat zagospodarowania placu przed Gmachem Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie przez samą dyrekcję, zorganizowanie „Forum o forum” stanowią wyraz nowoczesnego postrzegania zagadnienia, jego złożoności i skomplikowanych mechanizmów nim rządzącymi.

Budowa parkingu podziemnego przy Al. Krasińskiego, pomiędzy Gmachem Głównym Muzeum Narodowego i hotelem „Cracovia”, której początek planowany jest w ciągu 3-4lat, daje sposobność do pozyskania na potrzeby muzeum przestrzeni przed budynkiem.

Pozbycie się naziemnego postoju samochodowego, uporządkowanie  i przeorganizowanie przestrzeni pozwoli poszerzyć działalność muzeum, tworząc dodatkowe miejsce ekspresji i ekspozycji dla artystów.

Tradycjonalistyczna i zachowawcza w swej strukturze instytucja, jaką  z założenia jest muzeum narodowe może wzbogacić się o niezależne forum, przestrzeń nieskrępowanego dialogu artystycznego z szeroką publicznością.

Projekt Miejski postanowił aktywnie włączyć się w debatę „Forum o forum”, poszerzając jego zakres, starając się aktywizować różne środowiska, dla których temat ten nie jest obojętny.

Zwróciliśmy się więc z propozycją współpracy do Dyrekcji MNK a także Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego UMK, by wspólnie zadbać o kształt przyszłego forum.

Po spotkaniach z Dyrekcją MNK i Dyrektorem WKiDN UMK należy zauważyć, że zaistniała szansa owocnej kooperacji w tak istotnej i prestiżowej dla Krakowa sprawie jaką jest projekt przekształcenia placu przed MNK w forum dla sztuki.

Pojawiają się oczywiście pewne kwestie sporne, różnice zdań, jednak w tym przypadku nie ma mowy o sprzeczności interesów.

Pozytywnym zaskoczeniem okazało się spotkanie  Projektu Miejskiego z Dyrekcją WKiDN UMK.

Dyrektor Stanisław Dziedzic, którego kategoryczne wypowiedzi były publikowane w Gazecie Wyborczej, zaprezentował swoje stanowisko w pełniejszym i znacznie, z naszego punktu widzenia, lepszym świetle.

Choć na samym początku rozmowy Dyrektor Dziedzic przypomniał, że dyskusja toczy się na temat terenu, który należy do Miasta i ten stan raczej nie ulegnie zmianie, podkreślił, że plac powinien służyć, w możliwie szerokim zakresie, potrzebom MNK.

Zaznaczył, iż jego zdaniem konieczne jest otwarcie się Rady Miasta na potrzeby muzeum, harmonijna współpraca i wspieranie inicjatyw artystyczno-społecznych mających rozgrywać się na forum.

Po raz kolejny powtórzył, że kwestia budowy nowego parkingu jest przesądzona, a sprawa przetargu na jego wykonanie w fazie bardzo zaawansowanej.

Dyrektor Dziedzic zgodził się z nami, że już na etapie projektowania tej podziemnej konstrukcji, należy określić przyszły wygląd i sposób zagospodarowania placu.

Także w kwestii pomnika Wyspiańskiego projektu prof. Mariana Koniecznego okazał się bardziej elastyczny niż wywnioskować można było z pojedynczych wypowiedzi. Zastrzegł jednak, że pewne propozycje, które pojawiły się w toku dyskusji na spotkaniu w MNK zdają się być niedorzeczne i nie mają szans na akceptację magistratu. „Nowe funkcje placu – stwierdza Stanisław Dziedzic – są już przesądzone i powracanie do dawno zarzuconego projektu nie jest właściwe. Także propozycja lokalizacji na Plantach, z uwagi na monumentalizm dzieła i charakter miejsca wzajemnie się wykluczają. Byłby to więc duży dysonans. Czy pomysł usytuowania pomnika na cokole „po Koniewie” wzbudzi szerszą akceptację? Wątpię. Osobiście byłbym taką decyzją zdziwiony. Uznaję, że lokalizacja pomnika przed Gmachem Głównym Muzeum, w którym eksponowane są liczne, wybitnej klasy dzieła Wyspiańskiego oraz innych artystów jego epoki, jest słuszna.  Niemniej po wybudowaniu parkingu podziemnego dotychczasowe miejsce ekspozycji może ulec pewnym zmianom. Rozmiary placu i fakt, że pas zieleni w stronę Domu Studenckiego Żaczek  jest własnością komunalną rozszerza zakres naszych możliwości. Jeśli więc powstanie odrębny pawilon muzealny poświęcony głównie dziełom Wyspiańskiego (pomiędzy Gmachem Głównym, a akademikiem), taka korekta usytuowania pomnika może okazać się tym bardziej uzasadniona.”

Dyrektor Dziedzic nie przekreślił jednak możliwości przenosin pomnika w bardziej dogodne dla niego miejsce, jednocześnie zaznaczając, iż przekonanie Rady Miasta o słuszności takiej decyzji stanowi duże wyzwanie.

Wymiernym efektem listopadowego spotkania z dyrektorem Dziedzicem jest deklaracja chęci i potrzeby współpracy z MNK, a także świadomość wagi podejmowanego tematu.

Będziemy starać się monitorować i pobudzać  rozpoczętą dyskusję o forum MNK.

Ogłoszenie konkursu na zagospodarowanie pl. Wolnica

11 grudnia o godzinie 14:00 (!) został rozstrzygnięty konkurs na zagospodarowanie placu Wolnica.
Idea konkursu zapisana w regulaminie brzmi :
„Kazimierz przeżywa dziś swój renesans, gromadzi coraz więcej turystów przyciąga mieszkańców Krakowa. Jego centralny plac, dawny kazimierski rynek, powinien stać się chętnie odwiedzanym miejskim salonem, wnętrzem o najwyższym standardzie i atrakcyjnym programie. Plac Wolnica czeka dziś na swoją szansę. Konieczne jest znalezienie takiej formuły programowej, takiej aranżacji jego przestrzeni, która zachęci do przyjścia, spędzenia w niej czasu, sprowokuje do spotkań, zatrzyma. Wygodne meble miejskie, dobrze zaaranżowana zieleń i atrakcyjne oświetlenie wydobywające z mroku najciekawsze elementy, posadzka na której można zarówno tańczyć jak i przechadzać się,, ciekawi goście i gospodarze staną się szansą na sukces towarzyski tego miejskiego salonu. Jak zaaranżować jego wnętrze, co zaproponować gościom.
Liczymy na inwencję i przekonywującą wizję uczestników Konkursu.
Mamy nadzieję, że wykorzystanie potencjału dziedzictwa tego wyjątkowego miejsca, uruchomienie możliwości centrotwórczych okolicznych instytucji i pomysły uczestników konkursu pozwolą ożywić plac. Wierzymy, że dzięki nim powstanie przestrzeń publiczna o najwyższej
randze, przestrzeń wyjątkowa”.
Maksymalny przewidywany w regulaminie koszt realizacji inwestycji wynosi 10.000.000 zł netto.
Oto 4 spośród 37 prac, które przeszły do „finału” konkursu:

I nagroda : Biuro Projektów Lewicki Łatak



opis projektu >

II nagroda: jojko+nawrocki architekci

Wyróżnienie: biuro Projekt Praga



Wyróżnienie: Spółka UCEES


Zapraszamy do komentowania wyników !

Przepraszamy za jakość zdjęć – zostały wykonane nieprofesjonalnym sprzętem, przez aktywistę amatora.

(Tomasz Lelek)

PLAYSCAPES CZYLI O TYM, ŻE MOŻNA. KILKA UWAG NA TEMAT PLACÓW ZABAW I SZTUKI.

Amerykanka Paige Johnson pracuje w laboratorium. Bada nanostruktury i poszukuje nowych sposobów ich wytwarzania. Zawodowo większość czasu spędza na poziomie pojedynczych atomów i cząstek. W marcu 2008 roku, pod pseudonimem Arcady, zaczyna prowadzić bloga, który bardzo szybko staje się szalenie inspirującym źródłem informacji i idei, na polu społecznie ciągle jeszcze słabo uświadomionym, a domagającym się popularyzacji, przemyślenia i nowych konceptów. Wbrew temu, co można by przypuszczać, blog nie dotyczy jednak nanotechnologii, a unikatowych rozwiązań projektowych dla przestrzeni placów zabaw. Mowa o Playscapes. A blog about playground design, który w stosunkowo krótkim czasie zdobywa uznanie na tyle, że artykuł mu poświęcony zamieszcza między innymi amerykańska edycja Landscape Architecture Magazine (czerwiec, 2009).

Luckey Climbers , Tom and Spencer Luckey

Dzieło Paige Johnson warte jest uwagi. Surfując w sieci łatwo odkrywamy, że niezwykle trudno znaleźć jest niekomercyjne informacje na temat placów zabaw, szczególnie takie, które bezpośrednio dotyczyłyby kwestii ich projektowania i realizacji. Rzadko trafić można na propozycje rozwiązań stylistycznie niesztampowych, które wyraźnie wskazywałyby na  chęć zaproponowania czegoś nowego i unikatowego. Rzecz jasna, nie jest to problem sieci jako takiej; niedobór informacji wynika, o banale!, z tego, że świeżego i oryginalnego wzornictwa placów zabaw po prostu brakuje. I okazuje się, że nie tylko w Polsce, ale i na świecie (różnica, polega na tym, że „na świecie” takie realizacje bywają, u nas ich liczba jest na poziomie nano).

Grounds for Play. Rainbow bridge Lorraine Aaron, Glasgow, Szkocja, 2004

bella ship and globe, Glasgow, Szkocja, 2004


Sedno problemu tkwi nie tyle w zastygłym przyzwyczajeniu do placów zabaw, które mijamy codziennie, często w niezmienionym od kilkunastu lat stanie, ile raczej w szeroko rozpowszechnionym braku świadomości tego, jak mogłoby być. Czujemy się całkowicie usatysfakcjonowani kiedy na okolicznym placu pojawi się mniej lub bardziej rozbudowany, jednak zawsze niebezpiecznie zunifikowany w formie i kolorystyce, tak zwany „zestaw zabawowy”, jaki odnajdziemy w ofercie większości producentów „placów zabaw w pudełku”: rodzaj drewnianej wieżyczki ze zjeżdżalnią, siatką do wspinania i przystawkami z metalowych drabinek (niedługo nawet nawierzchnie takich miejsc wyglądać będą wszędzie tak samo: piankowe lub gumowe, koniecznie w kolorze pomarańczy – dokładnie według fantazji, bo nie uzasadnionych wskazań – Ministerstwa Edukacji Narodowej. Pomarańczowy brak alternatywy). Nie zdajemy sobie sprawy, że plac zabaw może na prawdę zaskakiwać, że nie jest nierealnym wzornictwo odważne, niebanalne i dowcipne. Budowanie wiedzy na ten temat stanowi więc zadanie niebagatelne, jeśli chcemy, żeby w przyszłości powstawały u nas place zabaw o oryginalnym, ba, nawet ekscentrycznym designie (a przy tym  wciąż bezpieczne!).

Grosse Tete. La Grande Borne, Francois Lalanne, Grigny, Francja, 1967

Szczególnie istotnym jest tu aby dotrzeć do artystów i architektów; przekonać ich, że projektowanie placów zabaw nie jest zajęciem mało twórczym, denobilitujacym a przy tym z deka niepoważnym (a taka opinia niestety wydaje się krążyć…). Kluczowym jest uświadomienie, że plac zabaw stanowić może na prawdę wyjątkowe medium artystycznego wyrazu o silnym oddziaływaniu społecznym ze względu chociażby na możliwą intensywność stymulowania wyobraźni, a w konsekwencji wzbogacenia ogólnego rozwoju i wrażliwości, tak dzieci, jak dorosłych. Trzeba wzbudzić potrzebę podjęcia inicjatywy łączącej w przestrzeni publicznej sztukę i zabawę, inicjatywy indywidualnego i kolektywnego działania artystów, bezpośrednio w tkance miasta, na rzecz  placów zabaw-małej architektury.

Hula Hoop Dome, Minsuk Cho, 2008

Spektrum możliwości jest szerokie, od chociażby realizacji pokrewnych architekturze tymczasowej (place zabaw w zaaranżowanych artystycznie kontenerach) a przede wszystkim bliskich sztuce instalacji, poprzez, w szczególności, te nawiązujące do minimal artu, wątków konceptualnych, environmental art czy sztuki ziemi („eko-place”: bimorficzne konstrukcje, wykorzystanie jedynie materiałów naturalnych a nawet żyjących roślin), kończąc na projektach uwzględniających nowe media, wykorzystujących grę światłem, projekcją video, hologramem. Istotnym jest, aby pokazać, jak ważna przy projektowaniu jest współpraca z dziećmi, w końcu dla nich przede wszystkim powstają place.

Postdamer Platz, Berlin, Niemcy

Dlatego właśnie piszę o Paige Johnson i jej blogu. Playscapes stanowi fenomenalne źródło wiedzy na temat tego, co dzieje się w świecie projektowania placów zabaw. Nie jest blogiem architekta-profesjonalisty, ale prezentując bardzo różnorodne wzornictwo, może być niezmiernie istotnym źródłem inspiracji również dla tego ostatniego. Blisko dwieście postów i ponad sześćset zdjęć prezentuje place zabaw z całego świata (choć to sformułowanie trochę na wyrost: ciągle przeważają pomysły ze Stanów, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Danii) a także historyczne zdjęcia oraz archiwalne materiały na wiadomy temat. Zapoznanie się z Playscapes stanowić może ważny krok na drodze ku mądrzejszym i ciekawszym placom zabaw o bezdyskusyjnych walorach artystycznych. O takie place apeluję.

Parque Gulliver, Rafael Rivera, Manolo Martin, Sento Walencja, Hiszpania

PS. Paige Johanson poza Playscapes prowadzi trzy inne blogi założone juz wcześniej, w styczniu 2008 roku, z potrzeby upublicznienia i poddania pod dyskusję zebranych materiałów, ściśle związanych z jej zainteresowaniami. Jeszcze zanim wzięła roczną przerwę od pracy w laboratorium aby uzyskać tytuł magistra Historii Ogrodów na prestiżowym University of Bristol w Wielkiej Brytanii, wzbogaciła blogosferę o Gardenhistorygirl. Gardens now and then. Jako córka pastora, przed którym postawiono zadanie zbudowania nowego kompleksu kościelnego, Paige aktywnie uczestniczy w szukaniu inspiracji dla tego projektu – efektem między innymi jest blog Good church design. It’s rare. Dedicated to helping churches incorporate good design (Swoją drogą, Playscapes również narodził się w związku z tym projektem – przy kościele postanowiono zbudować mały plac zabaw. Cena sprzętu proponowanego przez komercyjne firmy specjalizujące się w organizowaniu tego typu przestrzeni okazała się kilkakrotnie przewyższającą budżet jakim dysponowano, a same urządzenia mało oryginalne i nieciekawe w formie, w związku z czym Paige zaczęła intensywne poszukiwania w sieci…) Czwarty blog prowadzony przez Arcady tematycznie najbliższy jest jej pracy zawodowej, gdyż dotyczy problemów powstających na styku nauki i sztuki: Airy Disc. Intersections between Art and Science. Paradoksalnie, Paige poświęca mu jednak najmniej czasu i uwagi. Architektura, design i projektowanie krajobrazu wydają się wciągać ją dużo bardziej niż nanotechnologie; sama z resztą twierdzi, że w przeciwieństwie do innych naukowców, poza laboratorium nie myśli zbyt wiele o losach nanostruktur…

(Emilia Osińska)

http://playgrounddesigns.blogspot.com

http://goodchurchdesign.blogspot.com

http://gardenhistorygirl.blogspot.com

http://airydisc.blogspot.com

Warte uwagi są jeszcze dwa blogi:

http://www.vulgare.net

http://experimentalplay.blogspot.com

Wszystkie zdjęcia za http://playgrounddesigns.blogspot.com

ŚMIERĆ MIASTA: UPADEK PRZESTRZENI PUBLICZNYCH

Krzysztof Nawratek

3 grudnia 2009 r. o godz. 18:00 w Bibliotece Sztuki Krzysztof Nawratek opowie o zaniku przestrzeni dla Obywateli we współczesnych miastach oraz narzędziach jej odnowy.

„To, co widzimy w naszych miastach, to nie są przestrzenie publiczne. Już dawno przestały nimi być. (…) Przestrzenie, które zwykliśmy uważać za publiczne, są w istocie albo przestrzeniami tworzącymi infrastrukturę komunikacyjną – zarówno dla transportu pieszego, jak i kołowego – albo przedpolem dla funkcji komercyjnych, albo – w najlepszym razie – fragmentem systemu przewietrzania miasta bądź też elementem jego ekosystemu. (…) Mamy jakieś relikty w postaci rynków w centrach historycznych miast, parków czy skwerów, ale to są nieznaczące pozostałości po dawnych, dobrych (?) czasach. (…) We współczesnych miastach nie ma już przestrzeni dla Obywateli. Przestrzenie publiczne przestały istnieć. Są jedynie przestrzenie dla użytkowników i dla konsumentów”.

Krzysztof Nawratek – architekt, urbanista, absolwent Politechniki Śląskiej w Gliwicach, doktor nauk technicznych (architektura i urbanistyka). Autor książki Miasto jako idea polityczna (Korporacja Ha!art 2008). Wykłada architekturę w School of Architecture, Design and Environment na Uniwersytecie Plymouth. Prowadzi blog przestrzenie i ciała.

http://krzysztofnawratek.blox.pl/html

CHCĄ SKUĆ MOZAIKĘ Z BIPROSTALU

proj. Aleksander Rusin

W ostatnim czasie głośna stała się w Krakowie sprawa planów skucia mozaiki z budynku Biprostalu w związku z jego całościowym remontem. Zamiast dzieła krakowskiej artystki, Celiny Styrylskiej-Taranczewskiej, na bocznej elewacji mają pojawić się kamienne płyty. Przedstawienie opinii publicznej zatwierdzonego już projektu od razu wzbudziło wiele kontrowersji i burzliwych dyskusji. Nikt, a w szczególności właściciel Biprostalu, nie spodziewał się z pewnością aż takiego sprzeciwu. Do akcji protestacyjnych włączyły się media, różnego rodzaju stowarzyszenia i instytucje, studenci oraz mieszkańcy Krakowa. W Internecie krąży petycja w tej sprawie, którą może podpisać każdy, kto nie zgadza się, aby mozaika zniknęła z krajobrazu Krakowa, a – jak twierdzi Monika Bogdanowska, architekt i przewodnicząca Komisji ds. Ratowania Zabytkowych Cmentarzy Krakowa i Ziemi Krakowskiej – „to właśnie mieszkańcy Krakowa mogą coś zdziałać w pierwszej kolejności – nikt inny”.

zdj. Karolina Krupska

Niestety polskie prawo nie zabrania niszczenia budynków powstałych w drugiej połowie XX wieku, jeśli nie widnieją one w rejestrze zabytków. Mozaika z Biprostalu wpisana została niedawno do gminnej ewidencji zabytków, jednak to nie daje miastu prawa do ochrony dzieła. Potrzebny jest wpis dokonany przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do rejestru zabytków, lecz, jak twierdzi Mikołaj Kornecki, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, „to daleka droga i też wymaga dobrej woli właściciela”.

Bardzo zły stan mozaiki, który może spowodować odpadnięcie płyt ceramicznych z elewacji budynku, jest głównym argumentem właściciela Biprostalu za zlikwidowaniem dzieła. Jak twierdzi Monika Bogdanowska, odrestaurowanie mozaiki o tak dużej powierzchni jest technicznie i technologicznie zupełnie nowym problemem. Brakuje również na to pieniędzy, wciąż szukane są środki i sposoby ich pozyskania. Pojawiają się również propozycje, by zdjąć mozaikę i nałożyć ją z powrotem na ocieploną elewację, lecz to wymagałoby interwencji w projekt i zwiększyło koszty. Muzeum Narodowe w Krakowie zaproponowało także, by przenieść dzieło Celiny Styrylskiej-Taranczewskiej na jeden z krakowskich bloków. Są to jednak rozwiązania ostateczne, a wszyscy woleliby, aby mozaika pozostała na swoim miejscu. Mikołaj Kornecki największe nadzieje pokłada w rozmowach z właścicielem budynku. Mówi, że OKRK ma propozycje technicznego rozwiązania problemu, które chce przedstawić w najbliższym czasie inwestorowi. Piotr Płucienniczak, współinicjator akcji Nie pozwólmy zryć mozaiki z Biprostalu oraz manifestu grupy „Biprostal-2”, twierdzi natomiast, że dyrektor Biprostalu nie wydaje się osobą rozmowną, i że niestety rozwiązanie przynieść może wyłącznie administracyjna ochrona mozaiki. Ufa jednak, że „społeczne poruszenie i szum medialny przynajmniej zmotywują zarząd do zadbania o wizerunek firmy i pozostawienia dzieła sztuki”.

Największym i bez wątpienia miłym zaskoczeniem jest fakt, że do akcji ratowania dzieła włączyło się wielu mieszkańców Krakowa, dla których mozaika stała się stałym elementem tej części miasta. Większość przyzwyczaiła się do niej tak bardzo, że nie wyobrażają sobie, by budynek na rogu ul. Królewskiej i Alei Kijowskiej zmienił swój wyraz. Zamiar skucia mozaiki poruszył zatem nie tylko środowiska ludzi zainteresowanych sztuką, ale przede wszystkim mieszkańców, a dyskusje na ten temat słychać w tramwaju za każdym razem, gdy przejeżdżają obok budynku Biprostalu.

Może dziwić, że właściciel Biprostalu, będąc posiadaczem takiego dzieła sztuki, chce się go pozbyć. Niestety faktem jest, iż inwestorów interesuje głównie zysk, a nie historyczna i artystyczna wartość budynku. Nasze prawo nie chroni takiego rodzaju zabytków, dlatego co roku tracimy kolejne obiekty powstałe po latach 50. XX wieku. Kraków skupiony jest tak bardzo wokół zabytków Starego Miasta, że modernistyczna jego część, przez większość uważana za mniej atrakcyjną, jest zapominana i niszczeje.

Jedyna nadzieja w nas, zwykłych, przeciętnych mieszkańcach tego miasta. Optymistycznie nasz udział w ratowaniu mozaiki widzi Piotr Płucienniczak: „Akcja protestacyjna wpisuje się w trend odzyskiwania przestrzeni miejskiej i zwiększania świadomości dotyczącej tego, co dzieje się z Krakowem. Jeśli patrzeć na sprawę z perspektywy socjologicznej, to nawet gdy mozaika zostanie zryta, akcja będzie sukcesem – uruchamia bowiem i podtrzymuje potencjał społeczny, który mobilizował będzie się przy okazji podobnych protestów w przyszłości”.

Istnieje zatem szansa, byśmy to my przyczynili się do uratowania tej ogromnej, ponad pięćdziesięciometrowej, kubistycznej kompozycji zaprojektowanej przez krakowską artystkę specjalnie z okazji utworzenia Biprostalu. Niewiele obiektów takiego rodzaju mamy w Krakowie, na szczęście jednak mozaiki na Kinie Kijów i teatrze Bagatela doczekały się swojego odnowienia i są prawdziwą ozdobą miasta. Pozostaje żywić nadzieję, że posłużą też za przykład takiego postępowania, które szanuje unikalną historyczną i artystyczną wartość krakowskiej architektury. Nie stać nas na utratę tak cennych obiektów.

Zachęcam wszystkich do podpisywania petycji na stronie petycje.pl.

Karolina Krupska

proj. kampanii Aleksander Rusin

*Kampania „Stop Tandecie” zainicjowana została na forum SkyscraperCity, doczekała się fantastycznej oprawy graficznej autorstwa Aleksandra Rusina, jednak do tej pory nie została wykorzystana poza siecią. Planowany remont Biprostalu ma „szansę” stać się kolejnym przykładem działań Kapitana Tandety.

Miejskie technologie partycypacji Spotkanie z Joanną Erbel – czyli o tym, że warto rozmawiać

002mini
fot. Jacek Drozdowski

Czy nie zostaliśmy zepchnięci do roli biernych obserwatorów, nie mających wpływu na rozwój miejskiej scenografii? W jaki sposób działać aktywnie na rzecz kształtowania przestrzeni publicznej, tak by odpowiadała naszym realnym potrzebom? Jak przy okazji nadać jej wymiar estetyczny? Takie i inne pytania stały się tematem przewodnim spotkania pt. Miejskie Technologie Partycypacji, jakie odbyło się 15 października 2009 w Małopolskim Instytucie Kultury. Gościem zorganizowanego w ramach działań Projektu Miejskiego wydarzenia była Joanna Erbel, socjolożka i aktywna działaczka miejska, na co dzień zajmująca się problemami przestrzeni publicznej, moderatorem dyskusji był Tomasz Lelek członek PM.

003mini

fot. Jacek Drozdowski

Przestrzeń miejska wielu aglomeracji w naszym kraju jest przestrzenią de facto niczyją. Stara metoda postępowania w myśl której, tkankę urbanistyczną
projektuje się bez konsekwentnego dialogu ze społeczeństwem, nazbyt często okazuje się zawodna i problematyczna. Obywatele pozbawieni skutecznego sposobu dyskusji, nie poczuwają się z kolei do odpowiedzialności za wspólne dobro, od którego w znacznym stopniu zależy ich jakość życia.
Jak przekonuje Joanna Erbel nie jest to na szczęście jedyna forma relacji łączących mieszkańców z administracją. Przytaczane przez nią pozytywne przykłady, świadczą o tworzeniu nowych standardów, pozwalających na większą partycypację społeczną w tej dziedzinie. Partycypacja dotycząca wszelkiego wymiaru życia społecznego w tej perspektywie odnosi się przede wszystkim do tkanki miejskiej. Oznacza wszelkie sposoby, poprzez które mieszkańcy i mieszkanki komunikują własne stanowisko w interesującej ich kwestii. Jej legitymizowaną formą są wybory lokalne, bardziej kontrowersyjną pikiety, kontrkulturową sztuka – uliczne graffiti. Nowe, pozytywne sposoby takowej komunikacji to fora i portale internetowe zakładane przez miasta w celu komentowania, wymiany opinii i poglądów na temat podejmowanych przez urzędników działań. Jeżeli tylko są na bieżąco monitorowane, mogą w znaczący sposób wpłynąć na lepszy przepływ informacji pomiędzy organem decyzyjnym a odbiorcami projektu.

IMG_0112

archiwum Urzędu Dzielnicy Warszawa Śródmieście

Skuteczność dialogu wypływa nie tylko z zastosowanych metod, lecz również z jakości samej rozmowy. Przekonanie o potrzebie ciągłej edukacji i doskonalenia kompetencji sprzyja propagowaniu niestandardowych sposobów konsultacji społecznych, jakich podejmują się pracownicy administracji. Pionierem w tym zakresie zdaje się być Warszawa, ciekawym zaś przykładem kwestia parku Skaryszewskiego, znakomicie obrazująca ewolucję metod zdobywania wiedzy. Tradycyjne urzędnicze biurko zamieniono na kolorową budkę, wnętrze instytucji przyjmującej petentów na przestrzeń parku, o którym postanowiono rozmawiać z jego użytkownikami na miejscu. Dosłowne wyjście do mieszkańców pozwoliło dotrzeć do tych grup społecznych, które nie uczestniczyły w konsultacjach w tradycyjnie przeznaczonym do tego celu miejscu i czasie. Uświadomiło, iż chęć rozmowy nie może wypływać tylko z własnej potrzeby obywateli, lecz musi być wyrażana również przez drugą stronę.

IMG_9583_fot.J.Erbel

fot. Joanna Erbel

Mocny akcent anty-wykluczający posiadał przybliżony uczestnikom spotkania pomysł dyskusji nad projektem ulicy Wileńskiej w Warszawie. Poddana pod wspólną debatę idea jej zagospodarowania kształtowana była na bieżąco przy współudziale wszystkich zainteresowanych mieszkańców. Dzięki przystępnej formie prezentacji ukazanej za pomocą prostego modelu, swoją wizję mógł przedstawić każdy nie zależnie od wieku i wykształcenia.
Skomponowane przy współdziałaniu projekty zostały utrwalone na fotografii i przedstawione odpowiednim służbom. Jak się okazało taka sytuacja, może być nie tylko remedium na nie odpowiadające potrzebom założenia. Sprzyja również solidaryzowaniu się społeczności skupionej na wspólnym celu. W tym przypadku ideą spajająca różne grupy społeczne okazał się projekt placu zabaw, w pracę nad którym włączyły się osoby powszechnie odrzucone. Był to modelowy, choć idealistyczny przykład konsultacji społecznych.

IMG_9554_fot.J.Erbel

fot. Joanna Erbel

Osobnym problemem dyskutowanym podczas spotkania były realizacje artystyczne w przestrzeni publicznej. Kwestia o tyle skomplikowana, że oprócz napięcia charakterystycznego dla form użytkowych, w grę wchodzą tu również aspekty artystyczne i bardzo subiektywne wartościowanie. Niemniej to właśnie takie projekty pozwalają spojrzeć w niecodzienny sposób i zmienić myślenie o otaczającej nas przestrzeni. Jak argumentowała Joanna Erbel takim dziełem dla Warszawy okazał się słynny „Dotleniacz” Joanny Rajkowskiej.
Proste zamierzenie artystyczne, jakim miało być stworzenie tymczasowego zbiornika wodnego na jednym z pomniejszych stołecznych placów, okazało się brzemienne w skutkach. Miejsce tranzytowe, którym dotychczas był plac, służące jedynie do przepływu ludzi zaczęło pełnić funkcję integracyjną. Stopniowo uświadomiło społeczeństwu istnienie grup dotychczas się nie liczących. Nie tylko poprzez ich częstszą obecność, lecz również zmobilizowanie do działania, w skutek nieszczęśliwego projektu mającego zastąpić czasową propozycję. Po raz pierwszy pojawił się argument społecznego wykluczenia, gdyż nie uwzględniono realnych potrzeb użytkowników. W konsekwencji był to przykład jednej z pierwszych dyskusji o przestrzeni, którą nazwać można merytoryczną rozmową.

006mini

fot.Jacek Drozdowski

Nieco odmienny udział mieszkańców w tworzeniu dzieła założył w swojej realizacji Paweł Althamer projektujący park rzeźby na Bródnie. Wykonywana wspólnie z sąsiadami otwarta galeria sztuki współczesnej od początku nastawiona była na integrację i zatarcie klasycznego podziału na twórcę i odbiorcę. Działania Althamera stały się tylko impulsem do własnego wysiłku twórczego zaproszonych uczestników. W ten sposób z osób biernie czekających na decyzję władz, sami stali się kreatorami wspólnej przestrzeni, kształtującymi najbliższe otoczenie w odpowiadający im sposób.
Nie wszystko przebiega jednak w sposób tak harmonijny jak przytoczone powyżej relacje. Często sztuka, zwłaszcza „współczesna” zdobywać musi powoli zaufanie społeczeństwa, które z własnej woli preferować może mniej wysublimowane, choć bardziej znajome formy, (czego przykład widać na naszym krakowskim podwórku.) Wydaję się, że dobrym w tym wypadku rozwiązaniem są realizacje czasowe, ryzykujące odrzucenie, ale mogące również liczyć na zaakceptowanie.
Reasumując, spotkanie nie przyniosło jednoznacznej odpowiedzi, w jaki sposób urządzić idealną przestrzeń. Nie znaleziono wspólnego mianownika, sposobu na rozwiązanie wszystkich ważkich kwestii. Nie to jednak przesądza moim zdaniem o jego wartości. Nie możemy się łudzić, że w przestrzeni publicznej, która jest własnością wszystkich osób z niej korzystających, nie będą krzyżować się sprzeczne interesy czy głosy wzajemnie się wykluczające. Zawsze jednak powinna być możliwa merytoryczna rozmowa, dialog społeczny, którego wartość próbowała nam przybliżyć Joanna Erbel.

(Szymon Maliborski)

z archiwum Joanny Rajkowskiej

Dotleniacz_93910028 copy

Po spotkaniu z Joanną Erbel w Małopolskim Instytucie Kultury

Pierwsze spotkanie z cyklu „Projekt Miejski” za nami. Relacja z czwartkowej prezentacji i dyskusji już wkrótce.    Tymczasem publikujemy fragmenty listu, który otrzymaliśmy od jednego z uczestników spotkania – Wojciecha Wilka sekretarza Koła Małopolska Alternatywa  Zieloni 2004.  Zachęcamy inne organizacje i stowarzyszenia do dzielenia się swoimi „troskami” związanymi z naszym miastem projektmiejski@gmail.com.

Witam,

Z zainteresowaniem słuchałem dyskusji w Małopolskim Instytucie Kultury o przestrzeni miasta i zabrakło czasu na omówienie podstawowych problemów, z jakimi boryka się każde miasto poza Warszawą, oprócz zasygnalizowanej
kwestii bardzo ograniczonych kompetencji rad dzielnic. Oto moje propozycje na kolejne spotkania:

1.Jakość pracy rad dzielnic i rady miasta.
Co mieszkańcy mogą zrobić, by radni wywiązywali się z obowiązku wyznaczania swoich dyżurów i bywania na nich, jeżeli krytyka w mediach nie sprzyja wywiązywaniu się z obowiązków przez nich? Podobno nie tylko
w Krakowie absencja ma skalę pandemii.  Lokalni radni też nie uczestniczą w życiu swoich dzielnic.

2.W mieście więcej widzę złych akcentów niż dobrych. Dlatego chętnie posłucham przedstawienia dobrych praktyk w zakresie zwiększania dostępności przestrzeni publicznej dla wszystkich grup wiekowych,adekwatnie do ich potrzeb , że szczególnym uwzględnieniem faktu, iż społeczeństwo starzeje się coraz bardziej, a administracja publiczna zdaje się tego faktu nie zauważać.

3.W Krakowie jedną z niewiele, jakie pochwalam- np. budowa sezonowych boisk wielofunkcyjnych w parku Jordana (dopiero w zeszłym roku), ze środków UE.Choć niestety w dzielnicach prawie nie ma ogólnodostępnych sal gimnastycznych poza szkołami i kilkoma klubami sportowymi).
Jednakże negatywne praktyki przeważają. Urzędnicy gminy Kraków nie interesują się tak elementarnymi sprawami, jak lokalizacja sklepów spożywczych i punktów usługowych, które bankrutują z powodu podnoszenia czynszy przez kamieniczników w centrum miasta.

4.Tworzenie ‚ulic bankowych’ i elitaryzacja centrów miast pod potrzeby turystów oraz tzw. ‚klasy średniej’ kosztem jakości życia stałych mieszkańców: właściciele kamienic podnoszą czynsze do maksymalnego ustalonego przez radnych poziomu(podnoszonego co pół roku, w oparciu o wartość odtworzeniową nowych budynków stawianych przez deweloperów dla bogatych), by jeszcze więcej zarabiać na dzierżawie starych, często zabytkowych obiektów udostępnianych hotelarzom i restauratorom, podczas gdy emeryci i najmniej zarabiający muszą się wyprowadzać do krewnych na peryferiach, gdyż ich nie stać na utrzymanie w mieszkaniach, które zajmowali od pokoleń, a gmina buduje bardzo niewiele nowych lokali zastępczych.

5.Transport miejski.
Całkowity brak formalnej odpowiedzialności (nie ma przepisów) urzędników wydających decyzję o budowie ‚podmiejskich sypialni’ pozbawionych miejsc pracy, szkół, ośrodków zdrowia, etc., skąd codziennie tysiące aut
podróżujących do centrum miasta generują większą część decybeli i rakotwórczych spalin w ogólnym bilansie podróży w mieście. Jedyną odpowiedzią na korki, hałas i rekordowe stężenie zanieczyszczeń w powietrzu po stronie miasta jest poszerzanie dróg i montaż ekranów akustycznych.

6. Brak strzeżonych parkingów rowerowych.

7. Zieleń miejska: co roku w Krakowie wycina się 12 tys. drzew, a sadzi jedynie 9 tys.(z czego część obumiera w ciągu 1-2lat w wyniku braku pielęgnacji i zatruciu środowiska).”Pielęgnacja” drzew polega tylko na ich przycinaniu i wycince oraz sadzeniu nowych(zwykle wymianie), natomiast nie podejmuje się działań ochronnych.

8.Nieudolna miejska gospodarka odpadami.
Pojemniki do segregacji powinny być stawiane u źródła, to znaczy nie przed posesjami, lecz przy sklepach spożywczych i dużych centrach handlowych AGD(do zbiórki zużytych urządzeń domowych). W Krakowie samorządowcy dziwią się, czemu system działa tak nieefektywnie, piszą w propagandowej gazetce(za ok. 30tys.zł rocznie), drukowanej w 20 tys. egz. o potrzebie edukacji, podczas gdy setki, jeśli nie tysiące mieszkańców zwyczajnie nie ma gdzie pozbyć się surowców wtórnych, szczególnie w dużych skupiskach bloków. Gmina nie robi nic, by ograniczyć produkcję odpadów i tylko co jakiś pojawiają sie informacje w mediach, że spalarnia odpadów jest niezbędna, ponieważ za kilka lat wysypisko będzie pełne. Marnowane są ogromne ilości opakowań szklanych, np. słoików i butelek po sokach. Jedynie butelki po wódce i piwie poj.0.3 i 0.5l są zwrotne(pozwolę sobie na ironię- jak częściowa refundacja zakupu alkoholu się ma do ustawy o wychowaniu w trzeźwości?). Potrzebny jest krajowy program wspierania producentów żywności, by ci chętnie wykorzystywali powtórnie swoje opakowania, bez konieczności niszczenia ich w hutach szkła. Mycie jest tańsze niż topienie.

9. Smog.
W okresie grzewczym dodatkowym problemem jest smog nad miastem, a Kraków położony jest w kotlinie i coraz gęściej zabudowywany, co utrudnia jego przewietrzanie i fakt palenia w piecach węglowych nie tylko węglem podnosi statystyki chorób przewlekłych dróg oddechowych. Najemcy i właściciele kamienic w niewielkim stopniu korzystają z dotacji Funduszu Ochrony Środowiska i dotacji gminnych na modernizacje węzłów CO, ponieważ eksploatacja budynku ogrzewanego gazem lub prądem jest droższa, zwłaszcza w starej, XIX-wiecznej zabudowie o wysokich sufitach i zazwyczaj starych, nieszczelnych oknach, dlatego corocznie przekraczanie są normy PM10.

Wojtek Wilk
socjolog, etnolog, sekretarz koła Małopolska Alternatywa

logoZieloni2004

MIEJSKIE TECHNOLOGIE PARTYCYPACJI czyli o metodach dialogu władz miasta z mieszkańcami i przykładach włączania ich w proces tworzenia przestrzeni.

Joanna Erbel fot.Piotr Wciślik

Joanna Erbel fot.Piotr Wciślik

Zapraszamy na spotkanie z Joanną Erbel, organizowane w ramach działań Projektu Miejskiego.

Czy nie zostaliśmy zepchnięci do roli biernych obserwatorów wypełniających tylko scenografię miasta (z jego kolejnymi wizytówkami, salonami i reprezentacyjnymi placami), którym odebrano prawo do współtworzenia otaczającej przestrzeni? Wyobraźmy sobie miasto starające się zainteresować nas, mieszkańców, powstającymi planami zagospodarowania i programami rewitalizacji. Miasto, w którym lokalne społeczności aktywnie uczestniczą w procesie decyzyjnym i urzeczywistniają swoje pomysły.

Przykłady miast, w których dialog społeczny buduje społeczeństwo obywatelskie przybliży nam Joanna Erbel – socjolożka, fotografka, feministka, ekolożka i działaczka miejska. Jedna z założycielek Stowarzyszenia DuoPolis działającego na rzecz zbliżenia Warszawy i Berlina oraz aktywizującego obywateli do kreowania przestrzeni miejskiej. Członkini zespołu Krytyki Politycznej. Autorka cyklów fotografii o życiu miasta i jego mieszkańcach. Prowadzi forum Kongresu Kultury Polskiej na temat: „Projekty kulturalne i artystyczne w przestrzeni publicznej”. W Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego pisze doktorat o przemianach przestrzeni postsocjalistycznych.
Spotkanie poprowadzi Tomasz Lelek.

Artykuł, który stał się inspiracją do zorganizowania spotkania:

LIST OTWARTY w sprawie debaty wokół pomnika Kuklińskiego

List Otwarty
do Prezydenta Miasta Krakowa,
Radnych Miasta Krakowa
oraz krakowskiej opinii publicznej

Szanowni Państwo,

W ostatnich dniach debatę publiczną w Krakowie rozpalił pomysł budowy przy Placu Centralnym w Nowej Hucie wielkiego pomnika poświęconego postaci Ryszarda Kuklińskiego. Idea ta wywołała lawinę kontrowersji i dyskusji, toczonych na oficjalnych spotkaniach, w lokalnych mediach i internetowych forach, stała się tematem plotek i domysłów, zmusiła do refleksji szereg krakowskich stowarzyszeń i organizacji.

9 września Radni Miasta Krakowa zajmą się projektem. Z tego powodu prosimy o uwzględnienie wspólnie wypracowanego i niniejszym przedstawianego głosu.

Uważamy, że nadszedł już czas, aby wszelkie decyzje umieszczania obiektów upamiętniających bądź to szczególnie zasłużone postaci, bądź ważne wydarzenia, były przedmiotem możliwie najszerszych konsultacji społecznych i publicznej debaty. Wszystkie tego typu realizacje, które miałyby pojawiać się w przestrzeni miasta Krakowa, ze względu na szczególny charakter miasta wymagają specjalnego traktowania. Nauczeni doświadczeniem kolejnych nieudanych artystycznie realizacji, jakie miały w naszym mieście miejsce w ciągu ostatnich kilkunastu lat, powinniśmy do kolejnych podobnych kwestii podchodzić wyjątkowo odpowiedzialnie.

Tymczasem historia pomysłu pomnika Ryszarda Kuklińskiego pokazuje wyraźnie, że tamte złe doświadczenia wciąż nie wszystkich nauczyły zasad współpracy i współdziałania niezbędnych do właściwego funkcjonowania europejskiej, miejskiej społeczności.

Uważamy, że nie można pozwolić na to, aby w centralnym miejscu dzielnicy powstał obiekt, którego chcą tam nieliczni, głos swój wzmacniając i narzucając politycznymi, zakulisowymi, niedemokratycznymi działaniami. Plac Centralny to miejsce wyjątkowe nie tylko dla mieszkańców Nowej Huty i Krakowa, część społecznego fenomenu i historycznego projektu, jakim była budowa dzielnicy. Wraz z dzielnicą i jej mieszkańcami stanowi nierozerwalną całość i jako taki powinien reprezentować i upamiętniać to, co dla tego miejsca szczególnie istotne, w tym miejscu wypracowane, co stanowi składnik tożsamości mieszkańców i może być znakiem zarówno charakterystycznym lokalnie, jak i rozpoznawalnym powszechnie, a tym samym akceptowanym dla wszystkich, którzy w tym miejscu się znajdą. Uważamy, że jeżeli przy Placu Centralnym musi stanąć pomnik, to jedynym możliwym do zaakceptowania w tym miejscu obiektem, nierozerwalnie związanym z Nową Hutą, może być tylko pomnik Solidarności. W przyszłym roku obchodzić będziemy 30. rocznicę powstania związku, który zmienił Polskę i naszą część Europy. Nowa Huta w historii tego ruchu ma swój niepodważalny, istotny wkład. Na Placu Centralnym stoi już pomnik upamiętniający Solidarność, ale jego forma pozostawia wiele do życzenia.

Debata wokół nowego projektu i sposobu upamiętnienia wielkiej rocznicy może stać się testem współdziałania władz miasta i dzielnicy, stowarzyszeń obywatelskich i mieszkańców Krakowa, może również stać się lekcją godzenia interesów i troski o wspólną przestrzeń; lekcją współdziałania i demokracji, z której będą mogły skorzystać inne polskie samorządy.

Konkurs na ten projekt powinien mieć międzynarodowy i prestiżowy charakter, a jego rezultaty podane do publicznej wiadomości i szeroko przedyskutowane.

To może być najlepsza okazja, aby wreszcie wyrwać krakowską debatę na ten temat z obecnych, ponurych uwikłań.

Członkowie grupy Projekt Miejski